Pomoc dla frankowiczów

Problemy osób posiadajce kredyty we frankach szwajcarskich pojawiły się gdy w 2008 r. świat obiegł kryzys finansowy spowodowany problemami na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Gdy we wrześniu 2008 r. upadł działający nieprzerwanie przez ponad 150 lat bank inwestycyjny Lehman Brothers świat zamarł widząc skalę problemu. Kurs franka szwajcarskiego poszybował, a wraz z nim zadłużenie osób, których kredyty zostały związane mechanizmem indeksacji do helweckiej waluty. Skoro wzrosło zadłużenie, to wzrosły i raty, których wysokość w ciągu 6 miesięcy mogła urosnąć o ponad 50%.

W latach 2005-2008 banki masowo udzielały kredytów indeksowanych i denominowanych do franka szwajcarskiego. Szczyt akcji sprzedażowej tych, jak się okazało toksycznych, produktów przypadł na rok 2008, czyli moment w którym frank był notowany najniżej (nawet poniżej 2 PLN/CHF). To oznaczało, że wzrost kursu franka byłby dla banku korzystny, ponieważ raty kredytów rosły wraz ze wzrostem waluty indeksacji. Należy pamiętać, że kredyty we frankach były tak naprawdę kredytami złotowymi, bo były wpłacana i spłacane w polskiej walucie, a jedynie saldo było wyrażone w walucie obcej. Co więcej, banki w umowach wsprowadziły zapisy, które pozwalały im na manipulowanie wysokością zadłużenia i rat kredytu płaconych przez kredytobiorcę. Dotyczyły one warunków ustalania kursów wypłaty oraz spłaty kredytu. Kursy te były ustalane przez bank, który samodzielnie tworzył tabele kursów walut, bez informowania kredytobiorców o sposobach tworzenia tych tabel. Tego rodzaju praktyki zostały uznane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów za niedozwolone i wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych. Miało to miejsce w 2012 roku, gdy banki nie udziały już kredytów we frankach, zatem działanie to nie przełożyło się na doraźną pomoc dla frankowiczów.

W trakcie kampanii wyborczej obecny prezytent Andrzej Duda zapowiadał rozwiązanie systemowe, które miało przynieść pomoc dla frankowiczów. Po latach czekania nadzieje poszkodowanych przez banki okazały się złudne, a obietnice zaprzysiężonego prezydenta pozostały niespełnione. Gdy aparat państwowy zawiódł, a frankowicze pozostawieni sami sobie – podjęli inicjatywe i zaangażowali się w działania sądowe.

Kancelarie prawnicze oferujące pomoc dla frankowiczów były przez długi czas portretowane przez banki jako firmy żerujące na kredytobiorcach. Zdaniem bankowców umowy były pozbawione wad prawnych a roszczenia osób, które zdecydowały się złożyć pozew przeciwko bankowi – bezpodstawne. Jednak kropla drążyła skałę, rosła liczba osób, sfrustrowanych faktem, że ich zadłużenie po kilkunastu latach jest wyższe niż w dniu podpisania umowy. Gdy pojawiły się pierwsze wyroki na korzyść frankowiczów banki sugerowały że to pojedyncze przypadki i buble orzecznicze. Próżno było oczekiwać chęci jakiejkolwiek rozmowy z bankiem w celu polubownego rozwiązania problemu.

Dziś, po latach sporów z bankami linia orzecznia obrała już konkretny kierunek, w listopadzie 2020 r. ponad 90% wyroków zapadło na korzyść kredytobiorców, a znaczna większość z nich to wyroki całkowicie unieważniające umowy kredytowe. Teraz, gdy wady prawne są już jasne, a frankowicze wygrywają Komisja Nadzoru Finansowego zdecydowała się zarekomendować podejmowanie działań ugodowych bankom. Dopiero gdy te znalazły się w sytuacji, w której frankowicze lawinowo składają pozwy, a sądy przychylnie je rozpatrują, aparat państwowy postanowił zaangażować się sprawę pod przykryciem pomocy dla frankowiczów. Forma ugody, którą przedstawił KNF przynosi znacząco mniej korzyści dla poszkodowanych, niż postępowanie sądowe. Każdy powinien sam rozważyć, czy te działania mają być pomocą dla konsumentów, czy banków, które znalazły się w sytuacji, sprowadzonej przez nie same.